9 marca 2014

# 27 Wielka Brytania


Trzeba przyznać, że trafił mi się prawdziwy klasyk :). Londyńskie budki telefoniczne to bez wątpienia najbardziej popularny symbol tego miasta. Muszę przyznać, że czerwone punkty w krajobrazie tego dość szarego miejsca są pozytywnym motywem, nadającym mu charakteru. Nie oszukujmy się - Londyn wygląda jak typowa metropolia. Jedni odnajdują w tym pewien urok, inni nie wyobrażają sobie życia w takim miejscu - ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy ;). 

W Londynie byłam dwa razy i na najbliższy czas zdecydowanie mi wystarczy. Jest mnóstwo miejsc w Anglii, które warto zobaczyć dużo bardziej. Linda, która wysłała mi pocztówkę, mieszka w Chelmsford, położonym jedynie 40km od Londynu. Patrząc na zdjęcia z tego niewielkiego miasta trudno uwierzyć, że znajduje się ono tak blisko tego wielkomiejskiego molocha ;). Szczególnie urzekła mnie katedra, która jak właśnie wyczytałam, jest najmniejszą katedrą w Wielkiej Brytanii. Urocza! Właściwie to trochę szkoda, że Linda nie postanowiła wysłać do mnie kartki przedstawiającej krajobraz jej własnego miasta.


6 marca 2014

O znaczkach słów kilka... cz. I

Znaczki to coś, czym interesuję się od jakiegoś czasu. Zanim nie zaczęłam wysyłać pocztówek (a od niedawna listów :)), temat ten ograniczał się do wyciągnięcia raz na jakiś czas starych klaserów mojego dziadka, przeglądania ich z sentymentem i wspominania dzieciństwa. W tej chwili mojej działalności okołoznaczkowej jest trochę więcej, ale o tym może kiedy indziej. Dzisiaj chciałabym napisać co nieco o stacjonarnym sklepie filatelistycznym, w moim przypadku znajdującym się w Toruniu.

Można powiedzieć, że ostatnio jestem stałą klientką i mam już pewne doświadczenia związane z robieniem tam zakupów. Początkowo byłam sceptycznie nastawiona, jednak długie oczekiwanie na przesyłkę z internetowego sklepu filatelistycznego (czego doświadczyłam zapewne nie tylko ja) zmusiło mnie do poszukiwania alternatywy. Z czasem dowiedziałam się, że mam spore szczęście, bo takich sklepów w całej Polsce nie ma zbyt wiele. Pod tym linkiem można sprawdzić, w jakim mieście taki sklep się znajduje:

Lista sklepów filatelistycznych w Polsce

Panie w toruńskim oddziale są bardzo miłe. Szczególnie polubiłam jedną z nich, dla której obsługa wydaje się przyjemnością, a nie obowiązkiem. Dowodem na to niech będzie poniższe zdjęcie, na którym widać mój najnowszy zapas znaczków. Gdy podeszłam do lady, poprosiłam o 10 składanych znaczków za 5,20zł, połowę jednego rodzaju, a połowę drugiego. W zamian dostałam to:



Pani dobierała mi znaczki tak długo, że aż zrobiła się za mną spora kolejka ;). Większość z nich to zestawy na listy, a więc składające się z 3 lub 4 znaczków, jednak kupiłam także zestawy na pocztówki. Postanowiłam, że będę co jakiś czas pokazywać na blogu, jak wygląda taki idealny zestaw pocztówkowy i oczywiście jak prezentuje się on na kartce. Dla wielu osób zamówienia w internetowym sklepie filatelistycznym są sporym problemem, ponieważ nie wiedzą, jakich rozmiarów jest dany znaczek - taka informacja nie jest nigdzie podawana. Mam nadzieję, że zdjęcia tego typu ułatwią wielu osobom podjęcie decyzji, jakie znaczki zamówić :).

Poniżej dwa, ostatnio moje ulubione zestawy, idealne rozmiarowo na klasyczną kartkę pocztową: dwie najświeższe nowości, czyli Sochi 5zł + Sieradz 0,20zł oraz 200 rocznica urodzin Kolberga 4,20zł + Dworek 1zł.

28 lutego 2014

# 26 Wielka Brytania


Ostatnia pocztówka, która dotarła do mnie w lutym. Uważam, że to bardzo udane pod względem pocztówkowym zakończenie miesiąca :). Oby następny miesiąc był równie ciekawy!

Miałam okazję odwiedzić Anglię trzykrotnie. Co prawda nigdy nie byłam w okolicy miasta Ely, w którym mieszka Leo - nadawca pocztówki, ale i tak odwiedzone przeze mnie miejsca wystarczyły, bym poczuła do tego kraju ogromną sympatię. Anglia, a przynajmniej południowa jej część, ma niesamowity urok, którego trochę mi brakuje w Polsce. Domy z czerwonej cegły, wiosna pełna wszechobecnych żonkili... Londyn już mnie tak nie urzekł, ale chyba z każdym wielkim miastem mam podobny problem. Zgiełk, ogromne budynki i tłumy ludzi przyprawiają mnie o zawrót głowy i nie czuję się dobrze w takim otoczeniu. Zdecydowanie wolę małe, swojskie miasteczka.

Ely jest właśnie jednym z takich miejsc. 15-tysięczne miasto z zapierającą dech w piersiach, ponad 900-letnią katedrą i uroczymi budynkami zdecydowanie zachęca do odwiedzin. Leo ma szczęście, że może tu mieszkać. Przy okazji dowiedziałam się, że jest on wolontariuszem w okolicznej kawiarni językowej, gdzie poznał wielu Polaków. Idealne warunki na spędzenie życia na emeryturze :).


# 25 Portoryko


Bez żadnych wątpliwości, ta kartka jest na chwilę obecną moim największym skarbem :D. Tuż za nią plasuje się zdobycz z Algerii, ale ta przebija ją wizualnie i estetycznie :).

Portoryko, a z hiszpańskiego Puerto Rico - oznacza "bogaty port". Państwo to znajduje się w Ameryce Środkowej, nad Morzem Karaibskim i jest terytorium stowarzyszonym Stanów Zjednoczonych. Prawdziwa egzotyczna perełka :).

Kartka ta zachwyciła mnie nie tylko dlatego, że przedstawia piękny widok, ale również ze względu na włożoną w nią pracę. Addis napisała mi cudowną wiadomość i pięknie ją przyozdobiła. Przy okazji dowiedziałam się, że Old San Juan to najstarsza dzielnica San Juan - miasta będącego stolicą Portoryko. San Juan zostało założone przez hiszpańskich kolonistów w 1521r. i jest najstarszym obszarem historycznym na Karaibach.

Ścieżka biegnąca przez środek tego zapierającego dech w piersiach widoku nazywa się "Paseo del Morro". Addis zdradziła mi, że przez 2 lata w tym właśnie miejscu dokarmiała, jak to zabawnie określiła, "kolonię kotów" żyjących w okolicy :).


# 24 Hongkong


Moja kocia kolekcja pocztówek sukcesywnie się powiększa ;). Tym razem tę małą przyjemność sprawiła mi Lulu z Hongkongu. Z tego rejonu świata była moja pierwsza kartka i do dzisiaj miło ją wspominam. 

Co ciekawe, na kartce którą widać poniżej, został przyklejony niemal taki sam znaczek, jak na poprzedniej, z tym że... ma inny wymiar :). Zauważyłam to zupełnie przypadkiem, przeglądając otrzymane pocztówki. Zastanawiałam się długo z czego to wynika, ale nic sensownego nie przyszło mi do głowy. Być może rozmiar znaczka oznacza rodzaj przesyłki - ten jest mniejszy, ale obok dopisana została adnotacja "Air mail", natomiast na poprzedniej pocztówce jest tylko ten duży znaczek. Nie mam jednak potwierdzenia, jaką drogą dotarła do mnie pierwsza kartka. Zagadka zostaje więc nierozwiązana, dopóki nie otrzymam kolejnej pocztówki z Hongkongu i nie zapytam o to przy rejestracji ;).

Przy okazji - wiecie może do czego służą te kwadraty w lewym górnym rogu? Spotkałam się z nimi również na pocztówce z Chin. Czy to miejsce na jakiś kod?


27 lutego 2014

# 23 Finlandia


Nowy kraj do kolekcji :). Miałam już okazję wysłać pocztówkę do Finlandii (i to do samej Laponii!), a tym razem Finlandia przybyła do mnie. Laura mieszka w niewielkim miasteczku Kajaani, które położone jest w centralnej części kraju. Piękny widoczek na kartce idealnie ukazuje Finlandię, która widnieje w moich wyobrażeniach.

Bardzo bym chciała odwiedzić kiedyś któryś ze skandynawskich krajów. Wydaje mi się, że na północ podróżujemy rzadziej niż na przykład do naszych sąsiadów, a przecież Skandynawia nie jest wcale dużo bardziej oddalona. Bariera morska działa na nas chyba, nie wiedzieć czemu, zniechęcająco ;). Osobiście od wielu już lat marzy mi się wycieczka do fińskiego miasteczka Naantali... Obiecuję sobie kiedyś spełnić to marzenie :).


# 22 Stany Zjednoczone


Moja druga kartka z USA. I to jak genialna kartka! Choć na pierwszy rzut oka nie wiadomo o co chodzi i może się wydawać, że to jakaś okropna reklamówka. Nic bardziej mylnego! Cathy mieszkająca w okolicach Waszyngtonu "załapała się" jeszcze na mój stary profil na postcrossingu, w którym wspominałam o mojej wielkiej miłości do sagi George'a R. R. Martina "Pieśń Lodu i Ognia". Efekt widać poniżej :). Jeśli ktoś czytał tę serię, to na pewno zrozumie żart zawarty na pocztówce. Jeśli nie - nie będę pisać na czym on polega, bo być może kiedyś dacie się porwać tej świetnej historii i nie chcę psuć wam zabawy.

Oczywiście Cathy wspomniała, że sama jest ogromną fanką Martina, a także serialu kręconego na podstawie sagi. Ja również czekam niecierpliwie na kolejny sezon, ale chyba każdy kto jest w temacie zgodzi się ze mną, że książek nic nie jest w stanie przebić. Cathy jest również pisarką i tworzy opowiadania sci-fi, ostatnio w realiach Stargate SG-1, u nas znanych jako Gwiezdne Wrota. Niestety nie miałam jeszcze okazji obejrzeć tego serialu, co mam nadzieję nadrobić w przyszłości :).

Z innej beczki - czy was też denerwują maszynowe kody na pocztówkach z USA? O ile po stronie z wiadomością mi to nie przeszkadza, to te z drugiej strony potrafią zepsuć kartkę. Tak jest i w tym przypadku - skaner tego nie uchwycił, ale na dole, na całej długości znajduje się rząd pomarańczowych kresek. Maszynowe sortowanie pocztówek odebrało też pewien urok takim kartkom - nie mają one stempli, które tak bardzo lubię! Zastanawiałam się również, czy istnieją jeszcze w USA tradycyjne znaczki? Na razie na obu otrzymanych kartkach miałam znaczki, które wyglądają bardziej jak naklejka niż znaczek - mocno trzymają się pocztówki, a papier nie jest matowy, a śliski i błyszczący.


26 lutego 2014

# 21 Niemcy


Tym razem kartkę z Niemiec wysłała do mnie Alexandra, która mieszka gdzieś w okolicach miasta Kaiserslautern przedstawionego na pocztówce.

Za każdym razem, kiedy otrzymuję kartkę z tego kraju, mam ochotę wrócić do nauki języka niemieckiego. Uczyłam się go, o ile w ogóle można tak powiedzieć ;), jedynie przez 3 lata szkoły średniej. Nauka ta nie sprawiała mi żadnej przyjemności, coś w głowie mi co prawda zostało, ale po ukończeniu liceum i urwaniu jakiegokolwiek kontaktu z językiem wszystko wyparowało w tempie natychmiastowym. Dzisiaj nie umiałabym chyba nawet się przedstawić.

Jednak rok temu byłam na krótkiej wycieczce w Berlinie i pierwszy raz miałam okazję zetknąć się z niemieckim na żywo. Przyznaję, że byłam nastawiona dość sceptycznie i wydawało mi się, że usłyszenie tego języka na żywo przywoła jedynie niemiłe wspomnienia. Nic bardziej mylnego! Byłam zaskoczona dużą różnicą między brzmieniem niemieckiego jaki zachowałam w pamięci dzięki mojej nauczycielce, a także pewnym stereotypowym brzmieniem tu i tam, a tym jak brzmiał on z ust rodowitych Niemców. W ich wykonaniu wydawał mi się on bardzo melodyjny, przyjazny dla ucha i po prostu ładny. To było jedno z moich przyjemniejszych językowych zaskoczeń :). A patrząc na kartkę od Alexandry zebrało mi się na wspomnienia i chęć powrotu do nauki języka niemieckiego. Może kiedyś :).


# 20 Holandia


Kartek z Holandii dostałam do tej pory chyba najwięcej, podobną ilość otrzymałam z Niemiec. To ciekawe, bo według statystyk na stronie postcrossing, na drugim miejscu pod względem wysłanych pocztówek, a więc jeszcze przed Holandią, plasuje się USA skąd mam... jedną kartkę. Zastanawiam się, czy nie wynika to z odległości - Niemcy i Holandia są bardzo blisko, więc z dostarczeniem poczty do Polski nie ma większych problemów. Pytanie jak jest z wysyłką ze Stanów? Czyżby moje niedoszłe kartki zaginęły gdzieś po drodze? ;) Z drugiej strony, sama również wysłałam niewiele kartek w te rejony, a Niemcy i Holandię losuję bardzo często. Może istnieje jakiś system, który dobiera użytkowników według odległości? Macie jakieś pomysły na wyjaśnienie tego zjawiska? :)

Widokówka od Shelly przedstawia jej miasto - Lelystad leżące w środkowej Holandii. Co ciekawe, tereny na których leży miasto zostały osuszone w 1957r. Patrząc na mapę kraju można zobaczyć, jak duży obszar został zamieniony w ląd. Wydaje się on szczególnie duży, kiedy weźmiemy pod uwagę wielkość całego państwa.

Wydaje mi się, że jest to kartka reklamowa, ale nawet mi się podoba. Nie jest kiczowata, a wybrane zdjęcie jest ciekawe, choć przyznaję, że nie do końca rozumiem napisy na niej przedstawione. Główne hasło "Onze rijtjeshuizen" oznacza chyba coś w rodzaju "Nasze miasta rodzinne", natomiast napis w dolnym prawym rogu jest dla mnie zagadką: "Lelystad geeft lucht" - "Lelystad daje powietrze" ;). Ciekawe w jakim sensie? Szkoda, że Shelly nie przetłumaczyła mi tych haseł. Ja zawsze staram się tłumaczyć polskie słowa, o ile są one umieszczone na wysyłanej przeze mnie pocztówce.


24 lutego 2014

# 19 Francja


Oj, zaniedbałam ostatnio bloga! Czas ucieka mi jak szalony i nawet nie zauważyłam, że luty już dobiega końca, choć pogoda iście wiosenna :). Wraz z pojawieniem się słońca poczułam się jak niedźwiedź, który obudził się z zimowego snu.

Kartka od Liesbeth z Francji sprawiła mi mnóstwo radości, ponieważ zaspokoiła po raz kolejny moje antropologiczno-etnologiczne zapędy. Jest jednocześnie piękna i ciekawa - cieszy oko i umysł ;). To, co widać na pocztówce to ciekawostka historyczna. W ten sposób, na terenie południowo-zachodniej Francji, pasterze pędzili owce. Miało to miejsce od około XVIII do końca XIX w. Szczudła pomagały im na dwa sposoby: po pierwsze umożliwiały widzenie na znaczną odległość i kontrolę stada, a po drugie chroniły ubranie, które na błotnistych terenach bardzo szybko się brudziło. Dzisiaj pasterzy już tu nie ma, ponieważ w 1857r. zarządzono osuszanie "La Lande" i obsadzenie go drzewami sosnowymi.

Uwielbiam takie pocztówkowe niespodzianki!


31 stycznia 2014

Kartki wysłane w styczniu

Styczeń był dla mnie bardzo owocnym miesiącem, wysłałam aż 17 kartek. Na pewno miało na to wpływ moje zamówienie ze sklepu filatelistycznego. Kiedy już ma się niezły stosik znaczków, ciężko się powstrzymać przed kolejnym losowaniem ;). Niestety od jutra wprowadzone zostają podwyżki, nad czym bardzo ubolewam. Zobaczymy, co przyniesie kolejny miesiąc. W tej chwili udało mi się wyrównać proporcje kartek otrzymanych do wysłanych, więc czekam niecierpliwie na nowości w skrzynce.